00000154 |
Previous | 154 of 881 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
All (PDF)
|
118 GŁOSOWNIA, chwili jeden tylko wyjątek w mojej pamięci w pochodach wyrazach od łeb, łepski łepek i gminne łepdk, zamiist łebski, łebdk, itd. c) Co się zaś tyczy spółgłosek * wargowych zmiękczonych B, p, y, f, 7*1 zmiękczenie jich opuszczimy, jak to jest bezwyjątkowo wszędzie w serbskim języku na końcu zgłosek przed spółgłoskami, chociiż prawidła gramatyczne wymigają jich miękczenii, jako to: mówim pozwmy są, móvce, róbmy, kropmy, trdwce, kłamcę, zamiist poziymy są itd., a przez wpływ analogiji mówim też i piszem zwykle w 2. osobie liczby pojedynczej Mam, poziw sę, mów, zamiist poziy sę, móy itd. Tutij widocznie fonetyka języka naszego pozbawiła prawidło gramatyczne jego prawa. Prof. Małecki tę włidzę fonetyki naszej rozciągi mojim zdaniem niesłusznie i nieoględnie i do form gramatycznych, które w dalszym skłinianiu przyjmują po sobie samogłoski, i zaleci pisać i wymiwiać: gołąb, jedwab, drób, drop, krew, zamiist gołąB, jedwdB, pdy itd. pomimo tego, że wymiwiimy: gołęBa, jedwdBu, kryi, a nie gołęba, jedwabu, krvy itd. Priwda, że mówim i piszem, jak to uwiżił prof. Małecki: gołębnik, jedwabny, krvavy itd., lecz tu uważyć nileży, jiż w tych formach spółgłoski wargowe b, w, itd. stają przed spółgłoskami; tematem zaś w uribianiu przymiotnika krwawy nie jest kry lecz krw, gdy tym czasem tematami skłinianii powyższych wyrazów nie są gołąb, paw, krw, jak to mylnie sądzi prof. Małecki, lecz gołąB, pdy, kry itd. Albowiem gdyby temitem było krw, musiałyby dalsze skłonniki brzmieć krvy, krvą, jak brzmią od britew, britvy, britwą. Priwda, że nam bez natężenia narzędzia mównego trudno jest wymówić y zakrywające samogłoskę e i dla tego mówim i piszem, zamiist: krey-krev, lecz ta pisownii nie jest organiczną. Błędni ta nauka prof. Małeckiego wiąże się ściśle z jinnym błędem jego głosowni, a tym jest, że samogłosce i czystej, t. j. nie joto- wanej, w brew prawdziwej zasadzie Mrozińskiego: że samogłoski polskie nie wywierają żidnego wpływu na przemianę poprzedzających je spółgłosek, przypisuje moc miękczenii poprzedzającej spółgłoski, nie pomniąc na to, że jeżeli, mimo analogiji dopełniaczów krowy, mowy, britwy, piszemy kryi, a nie krmj, to jedynie dli tego, że według priw głosowych samogłoska y po zmiękczonym y już w temicie przemieniać się musi w i. Co do pisowni rzeczownika krew sądziłbym, że chociiż wymiwiimy krew, a nie krey, jednakże pisaćby nileżało organicznie cerkey, krey, marBey itd. Gdyż nie masz nic niedorzeczniejszego w naszej, pod względem spółgłosek etymologicznej pisowni, jak to zdanie starych niemieckich pedagogów: „jak się mówi, tak się pisze," które nasi gramatycy, a za niemi prof. Małecki , wynieśli do znaczenia prawidła, pomimo że w pisowni naszej wszędzie pod względem spółgłosek napotykamy na same tylko wyjątki, a zastosowanie tego prawidła ściąga się tylko do nader nielicznych wyjątków, jako to: łepski od łeb, tfm od deB, gdy za kdy itd., i pomimo że to prawidło jest nader niebezpieczne i śliskie. Bo jeżeli nis uczą: „jak się mówi, tak się pisze," to z drugiej strony uczy nis doświidczenie, że nader często źle się mówi, a następnie źle się pisze. W ogóle pamiętać nileży, że fonetyczni zisada pisowni naszej może mieć miejsce tylko wyjątkowo na początku wyrazu, np. gdy za kdy, gwoli za kwoli, grzeczny za
Title | Krytyczno-porównáwczá gramatyka je̦zyka polskiego |
Creator | Malinowski, Franciszek Ksawery |
Publisher | L. Rzepecki |
Place of Publication | W Poznaniu |
Date | 1869 |
Language | pol |
Type | Books/Pamphlets |
Title | 00000154 |
Type | Books/Pamphlets |
Transcript | 118 GŁOSOWNIA, chwili jeden tylko wyjątek w mojej pamięci w pochodach wyrazach od łeb, łepski łepek i gminne łepdk, zamiist łebski, łebdk, itd. c) Co się zaś tyczy spółgłosek * wargowych zmiękczonych B, p, y, f, 7*1 zmiękczenie jich opuszczimy, jak to jest bezwyjątkowo wszędzie w serbskim języku na końcu zgłosek przed spółgłoskami, chociiż prawidła gramatyczne wymigają jich miękczenii, jako to: mówim pozwmy są, móvce, róbmy, kropmy, trdwce, kłamcę, zamiist poziymy są itd., a przez wpływ analogiji mówim też i piszem zwykle w 2. osobie liczby pojedynczej Mam, poziw sę, mów, zamiist poziy sę, móy itd. Tutij widocznie fonetyka języka naszego pozbawiła prawidło gramatyczne jego prawa. Prof. Małecki tę włidzę fonetyki naszej rozciągi mojim zdaniem niesłusznie i nieoględnie i do form gramatycznych, które w dalszym skłinianiu przyjmują po sobie samogłoski, i zaleci pisać i wymiwiać: gołąb, jedwab, drób, drop, krew, zamiist gołąB, jedwdB, pdy itd. pomimo tego, że wymiwiimy: gołęBa, jedwdBu, kryi, a nie gołęba, jedwabu, krvy itd. Priwda, że mówim i piszem, jak to uwiżił prof. Małecki: gołębnik, jedwabny, krvavy itd., lecz tu uważyć nileży, jiż w tych formach spółgłoski wargowe b, w, itd. stają przed spółgłoskami; tematem zaś w uribianiu przymiotnika krwawy nie jest kry lecz krw, gdy tym czasem tematami skłinianii powyższych wyrazów nie są gołąb, paw, krw, jak to mylnie sądzi prof. Małecki, lecz gołąB, pdy, kry itd. Albowiem gdyby temitem było krw, musiałyby dalsze skłonniki brzmieć krvy, krvą, jak brzmią od britew, britvy, britwą. Priwda, że nam bez natężenia narzędzia mównego trudno jest wymówić y zakrywające samogłoskę e i dla tego mówim i piszem, zamiist: krey-krev, lecz ta pisownii nie jest organiczną. Błędni ta nauka prof. Małeckiego wiąże się ściśle z jinnym błędem jego głosowni, a tym jest, że samogłosce i czystej, t. j. nie joto- wanej, w brew prawdziwej zasadzie Mrozińskiego: że samogłoski polskie nie wywierają żidnego wpływu na przemianę poprzedzających je spółgłosek, przypisuje moc miękczenii poprzedzającej spółgłoski, nie pomniąc na to, że jeżeli, mimo analogiji dopełniaczów krowy, mowy, britwy, piszemy kryi, a nie krmj, to jedynie dli tego, że według priw głosowych samogłoska y po zmiękczonym y już w temicie przemieniać się musi w i. Co do pisowni rzeczownika krew sądziłbym, że chociiż wymiwiimy krew, a nie krey, jednakże pisaćby nileżało organicznie cerkey, krey, marBey itd. Gdyż nie masz nic niedorzeczniejszego w naszej, pod względem spółgłosek etymologicznej pisowni, jak to zdanie starych niemieckich pedagogów: „jak się mówi, tak się pisze," które nasi gramatycy, a za niemi prof. Małecki , wynieśli do znaczenia prawidła, pomimo że w pisowni naszej wszędzie pod względem spółgłosek napotykamy na same tylko wyjątki, a zastosowanie tego prawidła ściąga się tylko do nader nielicznych wyjątków, jako to: łepski od łeb, tfm od deB, gdy za kdy itd., i pomimo że to prawidło jest nader niebezpieczne i śliskie. Bo jeżeli nis uczą: „jak się mówi, tak się pisze," to z drugiej strony uczy nis doświidczenie, że nader często źle się mówi, a następnie źle się pisze. W ogóle pamiętać nileży, że fonetyczni zisada pisowni naszej może mieć miejsce tylko wyjątkowo na początku wyrazu, np. gdy za kdy, gwoli za kwoli, grzeczny za |