00000244 |
Previous | 244 of 881 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
All (PDF)
|
Loading content ...
208 GŁOSOWNlA. piszemy, jak wymiwiimy, a przynajmniej wymiwiać powinniśmy? Prawda, żeśmy pisownią: Froncya, Anglia, odziedziczyli poniekąd od pisirzy Zygmuntowskich, ale i oni już niekiedy tak pisali, jak chcą wyżej rzeczeni trzój gramatycy nasi,_ samo się przez się rozumie, pisząc za j krótkie i przed samogłoską. Pomijając jinnych, przytoczę tylko przykłady s tłumaczenii Bibliji Wujka z r. i599, tego nijgłębszego w swojim czasie znawcy ojczystego języka. Pisze on wpriwdzie w liścio do Gala- tów rozdziił 2, wiórsz 2: „zniosłem z nimi Eoanielią, lecz w przypisku na ten wiersz na str. 1379: „nie wierzył, by Euanieliid jego nie była od Piotra potwierdzono i powtarzając wyżej przytoczony wiersz, pisze Ewanieliią — jest prawi Ewonieliid. — Jibych Evangieliiey nie wierzył, we wierszu 9: y przepowiadali Eeanieliią; tamże: w AntioliiUy. Kś. Knapski zaś w swojim Słowniku polsko-łaciń- sko-greckim, wydanym po riz drugi w Krakowie 1643, na str. 436 pisze Mumiia. Słownik znowu Wileński Orgelbranda z r. 1857, czy według jakiejś zdściankowśj gramatyki, czy uwiedziony powigą dostojnego Lelewela, albo dli swego widzimisię,' pisze znowu Anglja, Bastologja itd., opuszczając samogłoskę i lub y przed ja i tworząc przez to potworny, dziki i niesłychany zbieg spółgłosek w naszym języku. Co za szkoda, że tak szanowni i skądjinąd tak pożyteczni praca taką niczym uzasadnić się nie dającą niedorzecznością skażoną została w tym punkcie. Kiedy Słownika mający być'wzorem pisowni dli nistępnych pokoleń, popisuje się taką niedorzecznością przeciwko słowiańskiej przyrodzie naszej mowy, nie jestże to dowodem, że nizko upadła u nas umiejętność ojczystego języka? (obicz I Rocznik T. P. Nauk Pozn. str. 14). Uwdga 2. S tego, co się wyłożyło o rozziewie w naszym języku, wypływa, że jak pisać powinniśmy; zajimek, prijimek, Anglijd itd., tak też pisać powinniśmy Angliji, jimę, stojis, stoji itd., zgoła tak na początku jak i w środku wyrazów po samogłosce nie powinniśmy pisać samego i, lecz- zawsze ji, prócz spójnika i, który Zygmuntowscy pisirze pisali przez y; a więc jiB, jigła, jisioto, jiscic, moji, mojiB itd., a nie iR, igła itd., jak nie piszemy eden, e%oro, est, lecz jeden, jegoro, jest, od którego pochodzą wyrazy jisioto, jiscic itd. (obicz I Rocznik T. P. Nauk Pozn. str. 14 i następni). Przeciwko temu lednakże tak uczy ś. p. Muczkowski w swojej gramatyce, wydanie 3 z r. Ió49, str. 14: „Ale kiedy na końcu wyrazów względne zgłoski za pomocą j z nim (wyrazem) wiążemy, wtenczas s samogłoską i stykające siej opuszczimy, bo ziewając w nie tę samogłoskę, zniszczylibyśmy cechę względu przez nie wyrażonego; np. stoję, stois, nie stojs łub stojis, stoi, nie stoji, lub stój, bo .to jinny wzgląd oznaczi; stroję, strois, stoi, stroi, Anglijd, Anglii, nie Anglij lub Angliji." Dalej w przypisku: „Niektórzy gramatycy to opuszczanie j przed i uwi- żają za wielkie krzywdzenie języka w jego foremności. I bez wątpienii, gdyby zisada tej wyrzutni nie była pewni, opuszczanie to byłoby wielce szkodliwe, boby niepodobnym czyniło wykrycie uronionej spółgłoski. Ale kiedy nieomylne jest w naszym języku prawidło, jiż w wyrazach nieskładanych dwie samogłoski s sobą stykać się nie mogą, ale je spółgłoską j przedzielimy, tudzież że spółgłoska j opuszcza się, kiedy ma spłynąć na cienkie i, nie masz zatym wątpliwości, że gdziekolwiek z dwóch zbiegających się samogłosek drugi jest i, tam s przyczyny tej j opuszczono, które po usunięciu głoski i znowu się wrici; np. żmija, żmiją, zrpii, sii, siją, kraina, .skrajny, tai, tają, ukroi, ukroją. Lepiej więc będzie, trzymać się tak pewnego i jasnego prawidła, aniżeli przez zachowanie spółgłoski j przed samogłoską i razić oko licznym zbiegiem głosek podobnego brzmienii i wejrzenia, np. zrpiji, koleji, moji, oraz utrudzać czytanie. Kiedy bowiem w języku naszym żidnej spółgłoski w wymawianiu nie pomijimy, a j połączone z następującym i pozornie zniki, czytający zatym, nie nawykły do opuszczanii spółgłosek w czytaniu, to j odniesie do poprzedzającej samogłoski, skąd wyniknie niewłiściwe wyrazu brzmienie; zatrzymując bowiem j, mimowolnie czytać będzie: klej-i, kroj-iny, zmij-i, stoj^is, stoj-i itp.li(?) Tak rozumuje ś. p. Muczkowski, przywykły od dzieciństwa jak i my wszyscy, wymiwiać samogłoskę i nie z nidechem, jak ją organicznie i włiściwie wymiwiają Niemcy, Czesi i jinne nirody, lecz natomiast ze spółgłoską j, jednym słowem z*>łosk$ ji; bo ^dyby nie to, nie potrzebowiłby autor nazywać spółgłoski j zgłoską je, gdyż nizwa samogłoski i powinnaby zostać czystą samogłoską i wymó-
Object Description
Title | Krytyczno-porównáwczá gramatyka je̦zyka polskiego |
Creator | Malinowski, Franciszek Ksawery |
Publisher | L. Rzepecki |
Place of Publication | W Poznaniu |
Date | 1869 |
Language | pol |
Type | Books/Pamphlets |
Description
Title | 00000244 |
Type | Books/Pamphlets |
Transcript | 208 GŁOSOWNlA. piszemy, jak wymiwiimy, a przynajmniej wymiwiać powinniśmy? Prawda, żeśmy pisownią: Froncya, Anglia, odziedziczyli poniekąd od pisirzy Zygmuntowskich, ale i oni już niekiedy tak pisali, jak chcą wyżej rzeczeni trzój gramatycy nasi,_ samo się przez się rozumie, pisząc za j krótkie i przed samogłoską. Pomijając jinnych, przytoczę tylko przykłady s tłumaczenii Bibliji Wujka z r. i599, tego nijgłębszego w swojim czasie znawcy ojczystego języka. Pisze on wpriwdzie w liścio do Gala- tów rozdziił 2, wiórsz 2: „zniosłem z nimi Eoanielią, lecz w przypisku na ten wiersz na str. 1379: „nie wierzył, by Euanieliid jego nie była od Piotra potwierdzono i powtarzając wyżej przytoczony wiersz, pisze Ewanieliią — jest prawi Ewonieliid. — Jibych Evangieliiey nie wierzył, we wierszu 9: y przepowiadali Eeanieliią; tamże: w AntioliiUy. Kś. Knapski zaś w swojim Słowniku polsko-łaciń- sko-greckim, wydanym po riz drugi w Krakowie 1643, na str. 436 pisze Mumiia. Słownik znowu Wileński Orgelbranda z r. 1857, czy według jakiejś zdściankowśj gramatyki, czy uwiedziony powigą dostojnego Lelewela, albo dli swego widzimisię,' pisze znowu Anglja, Bastologja itd., opuszczając samogłoskę i lub y przed ja i tworząc przez to potworny, dziki i niesłychany zbieg spółgłosek w naszym języku. Co za szkoda, że tak szanowni i skądjinąd tak pożyteczni praca taką niczym uzasadnić się nie dającą niedorzecznością skażoną została w tym punkcie. Kiedy Słownika mający być'wzorem pisowni dli nistępnych pokoleń, popisuje się taką niedorzecznością przeciwko słowiańskiej przyrodzie naszej mowy, nie jestże to dowodem, że nizko upadła u nas umiejętność ojczystego języka? (obicz I Rocznik T. P. Nauk Pozn. str. 14). Uwdga 2. S tego, co się wyłożyło o rozziewie w naszym języku, wypływa, że jak pisać powinniśmy; zajimek, prijimek, Anglijd itd., tak też pisać powinniśmy Angliji, jimę, stojis, stoji itd., zgoła tak na początku jak i w środku wyrazów po samogłosce nie powinniśmy pisać samego i, lecz- zawsze ji, prócz spójnika i, który Zygmuntowscy pisirze pisali przez y; a więc jiB, jigła, jisioto, jiscic, moji, mojiB itd., a nie iR, igła itd., jak nie piszemy eden, e%oro, est, lecz jeden, jegoro, jest, od którego pochodzą wyrazy jisioto, jiscic itd. (obicz I Rocznik T. P. Nauk Pozn. str. 14 i następni). Przeciwko temu lednakże tak uczy ś. p. Muczkowski w swojej gramatyce, wydanie 3 z r. Ió49, str. 14: „Ale kiedy na końcu wyrazów względne zgłoski za pomocą j z nim (wyrazem) wiążemy, wtenczas s samogłoską i stykające siej opuszczimy, bo ziewając w nie tę samogłoskę, zniszczylibyśmy cechę względu przez nie wyrażonego; np. stoję, stois, nie stojs łub stojis, stoi, nie stoji, lub stój, bo .to jinny wzgląd oznaczi; stroję, strois, stoi, stroi, Anglijd, Anglii, nie Anglij lub Angliji." Dalej w przypisku: „Niektórzy gramatycy to opuszczanie j przed i uwi- żają za wielkie krzywdzenie języka w jego foremności. I bez wątpienii, gdyby zisada tej wyrzutni nie była pewni, opuszczanie to byłoby wielce szkodliwe, boby niepodobnym czyniło wykrycie uronionej spółgłoski. Ale kiedy nieomylne jest w naszym języku prawidło, jiż w wyrazach nieskładanych dwie samogłoski s sobą stykać się nie mogą, ale je spółgłoską j przedzielimy, tudzież że spółgłoska j opuszcza się, kiedy ma spłynąć na cienkie i, nie masz zatym wątpliwości, że gdziekolwiek z dwóch zbiegających się samogłosek drugi jest i, tam s przyczyny tej j opuszczono, które po usunięciu głoski i znowu się wrici; np. żmija, żmiją, zrpii, sii, siją, kraina, .skrajny, tai, tają, ukroi, ukroją. Lepiej więc będzie, trzymać się tak pewnego i jasnego prawidła, aniżeli przez zachowanie spółgłoski j przed samogłoską i razić oko licznym zbiegiem głosek podobnego brzmienii i wejrzenia, np. zrpiji, koleji, moji, oraz utrudzać czytanie. Kiedy bowiem w języku naszym żidnej spółgłoski w wymawianiu nie pomijimy, a j połączone z następującym i pozornie zniki, czytający zatym, nie nawykły do opuszczanii spółgłosek w czytaniu, to j odniesie do poprzedzającej samogłoski, skąd wyniknie niewłiściwe wyrazu brzmienie; zatrzymując bowiem j, mimowolnie czytać będzie: klej-i, kroj-iny, zmij-i, stoj^is, stoj-i itp.li(?) Tak rozumuje ś. p. Muczkowski, przywykły od dzieciństwa jak i my wszyscy, wymiwiać samogłoskę i nie z nidechem, jak ją organicznie i włiściwie wymiwiają Niemcy, Czesi i jinne nirody, lecz natomiast ze spółgłoską j, jednym słowem z*>łosk$ ji; bo ^dyby nie to, nie potrzebowiłby autor nazywać spółgłoski j zgłoską je, gdyż nizwa samogłoski i powinnaby zostać czystą samogłoską i wymó- |