00000246 |
Previous | 246 of 881 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
All (PDF)
|
Loading content ...
210 GEOŚOWNlA. prawa głosowe, prawidła słowotwórstwa, skłanianii i spijanii, a nie gmatwać i zaciemniać, jak to czyni pisownii wzięta w obronę przez ś. p. Muczkowskiego. Powiadi on, że spółgłoska j stojąci w środku wyrazów po samogłosce przed samogłoską i pozornie zniki; a więc nie zniki w rzeczywistości, a biada każdej umiejętności opierającej wyniki swych badiń na pozorach a nie na rzeczywistości. Pomylił się bardzo ś. p. Muczkowski w swojój nadzieji, że pisownii i zamiist ^i jest dli gramatyki naszój niewinną, nieszkodliwą; bo kiedy mąż tak uzdolniony i uczo- yydanej takź^, jeżeli nie urojoną, zdaje mi się obiwa Muczkowskiego, ażeby ktoś wyrazów napisanych: kleji, moji, kratiny, zmiji, stojis -itd. nie dzielił, czytając: klej-i, moj-i, zmij-i itd., boć w wyrazach niezłużonych każdą spółgłoskę, stojącą między dwoma sa pogłoskami, podług ogólnego i bezwyjątkowego prawidła zgłosko«anii, }ą- czym nie s poprzedzającą, lecz z następującą samogłoską; i do tego prawidła spół- ghska ^ także i koniecznie stosować się musi. Gdyby ta obiwa nie była urojoną, toćby również ohiwiać się trzeba, żeby ktoś wyrazów: ceni, roBi, roBis, dyni itd. nie dzielił, wymawiając: een-i, rob-i itd. Jakto? To dzieciom łatwiej jest wymiwiać zgłoski zakryte przed samo.łcską. aniżeli w wyrazach wielozgłoskowych każdą zgłoskę zostawić odkrytą, a następującą po niój pojedynczą spółgłoską rozpocząć nową zgłoskę? Zdaje się, że ś. p. Muczkowski w życiu swojim nie uczył dzieci czytania kiedy wbrew nijprostszym zisadom pedagogiki mógł podobnie rozumować. Mogą literaci sobie pisać kiedy jim się tak podabi, klei, moi, zrpii, ale żiden już oględny gramatyk, spodziewam się, nie będzie tćj ,nałogowej pisowni bronił za Muczkowskim. Każdy bowiem w wykładzie gramatycznym, chcąc jasno i po prostu wyjaśnić językowe prawidła, jest zniglony redukować ttkowe na nasze pisownią gramatyczną, jeżeli nie chce się zawikłać w gmatwaninie wyjątków. Boć jeżeli gramaty* będzie pisił na początku wyrazów i zgłosek i zamiiat ji, to będzie mu- siił w umiejętnej gramatyce za każdą rażą czytelnikowi przypominać, że przed samogłoską i jest zawsze na początku wyrazu spółgłoska j, któri albo jest niMi- wką, jak w jigZa, po czesku jehla, po łacinie acus, jest, po łacinie est, — albo spółgłoską piórwiistkową,, jak w jimę, albo piórwiistkową i temitową zarazem, jak w zajimku jim, jego, gdzie ego, im nileżą do zakończenia, a sarna spółgłgłoska ,;* jest tematem; albo j jest ostatnią temitową spółgłoską w słowotwórstwie, jak np. w krajina, krajik od temitu kraj itd., i tego wszystkiego nauczać swego czytelnika o spółgłosce, której on w naszej nibgowej pisowni wcale nie widzi. Zgidziź się to z nijpierwszemi zisadami zdrowój pedagogiki? Stąd wypływi, że tej niedokładności naszej niłogowej w tym względzie pisowni i sim Salomon, gdyby zmar- twychwstił, nie zdołiłby obronić ze stanowiska umiejętności językowej, gdyż to jest rzeczą niemożebną i ni podobną. Jedyną obroną byłoby może to, że pisirze Zygmuntowscy nie pisali jiB, mojili, lecz iii, moiPi, więc i my tak piszemy. Ale jakże mogli w wieku I6ym pisać j przed i, kiedy to j nawet w łacińskiej pisowni nie było w tćj epoce w powszechnym używaniu? pisano bowiem zamiist abjicio, rejicio itd. abiicio, reiicio, i kiedy spółgłoskowe ; w polszczyznie musiano wtedy oznaczać przed samogłoską przez i, po samogłosce przez y, np. kraiu, krdy, i kiedy wówczas postać spółgłoski j, tak w łacinie jak w czeszc/yznie, oznaczała samogłoskę długą ii Czyż więc w owej epoce nie było stosowniej i prościej, pozwolić sobie w tym względzie skrócćnii i pisać: imę, iii, moili, zrpii, aniżeli podwijać samogłoskę: limę, UB, moiiB, zmiii itd.? Jednakże choć jest lepiej pisać imę, moifi, aniżrh Hm*, moiiB, stąd jeszcze nie wypływi, żeby było dzisiij lepiój niż jimę, mojiB. Wyra/y napisane jednakowo iB, im, przeczyli Niemiec z nidechem cienkim IB, Im, Polik zaś ze spółgłoską;, jako to: jiti, jim; i czemuż tak nie mi pisać, jak wymiwii? Zajiste, z winy błędnój pisowni polskiej każdy dziś Polik zaczynający się uczyć po niemiecku wymiwii błędnie niemieckie wyrazy ich, im za in dem, s polska jifi, jim itd., któregoby błędu nie popełnił, gdyby go w szkole nauczono wymawiać samogłoskę i czysto bez poprzedzającej spółgłoski j. A na odwrót Niemiec wyrazy polskie iB, im, napisane nieorganicznie, będzie "wymiwiił z nidechem cienkim po swojemu, a zatym błędnie. Jeżeli zaś mu napiszemy organicznie jiB, jim, wtedy wymówi je od razu czysto po polsku. Przyznaję, że pi-
Object Description
Title | Krytyczno-porównáwczá gramatyka je̦zyka polskiego |
Creator | Malinowski, Franciszek Ksawery |
Publisher | L. Rzepecki |
Place of Publication | W Poznaniu |
Date | 1869 |
Language | pol |
Type | Books/Pamphlets |
Description
Title | 00000246 |
Type | Books/Pamphlets |
Transcript | 210 GEOŚOWNlA. prawa głosowe, prawidła słowotwórstwa, skłanianii i spijanii, a nie gmatwać i zaciemniać, jak to czyni pisownii wzięta w obronę przez ś. p. Muczkowskiego. Powiadi on, że spółgłoska j stojąci w środku wyrazów po samogłosce przed samogłoską i pozornie zniki; a więc nie zniki w rzeczywistości, a biada każdej umiejętności opierającej wyniki swych badiń na pozorach a nie na rzeczywistości. Pomylił się bardzo ś. p. Muczkowski w swojój nadzieji, że pisownii i zamiist ^i jest dli gramatyki naszój niewinną, nieszkodliwą; bo kiedy mąż tak uzdolniony i uczo- yydanej takź^, jeżeli nie urojoną, zdaje mi się obiwa Muczkowskiego, ażeby ktoś wyrazów napisanych: kleji, moji, kratiny, zmiji, stojis -itd. nie dzielił, czytając: klej-i, moj-i, zmij-i itd., boć w wyrazach niezłużonych każdą spółgłoskę, stojącą między dwoma sa pogłoskami, podług ogólnego i bezwyjątkowego prawidła zgłosko«anii, }ą- czym nie s poprzedzającą, lecz z następującą samogłoską; i do tego prawidła spół- ghska ^ także i koniecznie stosować się musi. Gdyby ta obiwa nie była urojoną, toćby również ohiwiać się trzeba, żeby ktoś wyrazów: ceni, roBi, roBis, dyni itd. nie dzielił, wymawiając: een-i, rob-i itd. Jakto? To dzieciom łatwiej jest wymiwiać zgłoski zakryte przed samo.łcską. aniżeli w wyrazach wielozgłoskowych każdą zgłoskę zostawić odkrytą, a następującą po niój pojedynczą spółgłoską rozpocząć nową zgłoskę? Zdaje się, że ś. p. Muczkowski w życiu swojim nie uczył dzieci czytania kiedy wbrew nijprostszym zisadom pedagogiki mógł podobnie rozumować. Mogą literaci sobie pisać kiedy jim się tak podabi, klei, moi, zrpii, ale żiden już oględny gramatyk, spodziewam się, nie będzie tćj ,nałogowej pisowni bronił za Muczkowskim. Każdy bowiem w wykładzie gramatycznym, chcąc jasno i po prostu wyjaśnić językowe prawidła, jest zniglony redukować ttkowe na nasze pisownią gramatyczną, jeżeli nie chce się zawikłać w gmatwaninie wyjątków. Boć jeżeli gramaty* będzie pisił na początku wyrazów i zgłosek i zamiiat ji, to będzie mu- siił w umiejętnej gramatyce za każdą rażą czytelnikowi przypominać, że przed samogłoską i jest zawsze na początku wyrazu spółgłoska j, któri albo jest niMi- wką, jak w jigZa, po czesku jehla, po łacinie acus, jest, po łacinie est, — albo spółgłoską piórwiistkową,, jak w jimę, albo piórwiistkową i temitową zarazem, jak w zajimku jim, jego, gdzie ego, im nileżą do zakończenia, a sarna spółgłgłoska ,;* jest tematem; albo j jest ostatnią temitową spółgłoską w słowotwórstwie, jak np. w krajina, krajik od temitu kraj itd., i tego wszystkiego nauczać swego czytelnika o spółgłosce, której on w naszej nibgowej pisowni wcale nie widzi. Zgidziź się to z nijpierwszemi zisadami zdrowój pedagogiki? Stąd wypływi, że tej niedokładności naszej niłogowej w tym względzie pisowni i sim Salomon, gdyby zmar- twychwstił, nie zdołiłby obronić ze stanowiska umiejętności językowej, gdyż to jest rzeczą niemożebną i ni podobną. Jedyną obroną byłoby może to, że pisirze Zygmuntowscy nie pisali jiB, mojili, lecz iii, moiPi, więc i my tak piszemy. Ale jakże mogli w wieku I6ym pisać j przed i, kiedy to j nawet w łacińskiej pisowni nie było w tćj epoce w powszechnym używaniu? pisano bowiem zamiist abjicio, rejicio itd. abiicio, reiicio, i kiedy spółgłoskowe ; w polszczyznie musiano wtedy oznaczać przed samogłoską przez i, po samogłosce przez y, np. kraiu, krdy, i kiedy wówczas postać spółgłoski j, tak w łacinie jak w czeszc/yznie, oznaczała samogłoskę długą ii Czyż więc w owej epoce nie było stosowniej i prościej, pozwolić sobie w tym względzie skrócćnii i pisać: imę, iii, moili, zrpii, aniżeli podwijać samogłoskę: limę, UB, moiiB, zmiii itd.? Jednakże choć jest lepiej pisać imę, moifi, aniżrh Hm*, moiiB, stąd jeszcze nie wypływi, żeby było dzisiij lepiój niż jimę, mojiB. Wyra/y napisane jednakowo iB, im, przeczyli Niemiec z nidechem cienkim IB, Im, Polik zaś ze spółgłoską;, jako to: jiti, jim; i czemuż tak nie mi pisać, jak wymiwii? Zajiste, z winy błędnój pisowni polskiej każdy dziś Polik zaczynający się uczyć po niemiecku wymiwii błędnie niemieckie wyrazy ich, im za in dem, s polska jifi, jim itd., któregoby błędu nie popełnił, gdyby go w szkole nauczono wymawiać samogłoskę i czysto bez poprzedzającej spółgłoski j. A na odwrót Niemiec wyrazy polskie iB, im, napisane nieorganicznie, będzie "wymiwiił z nidechem cienkim po swojemu, a zatym błędnie. Jeżeli zaś mu napiszemy organicznie jiB, jim, wtedy wymówi je od razu czysto po polsku. Przyznaję, że pi- |