00000292 |
Previous | 292 of 881 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
All (PDF)
|
256 GŁOSOWNlA. i godną nigany i odrzucenia. Stąd wypływi, jiż żiden gramatyk, żiden pisirz nie jest uprawniony do pomnażanii takowych form nieorganicznych według swego widzimisię. Objaśnijmy tę rzecz przykładami: Muczkowski podaje w swojej gramatyce 3go wydanii na str. 160, § 262. 3 osobę liczby mnogiej smą od śmśm a urpeją od urpem. Skarga i Wujek jednakże piszą srjwją jak i umejo. Któż tu błądzi? czy Zygmuntowscy pisirze, czy też Muczkowski? Aby na to odpowiedzieć, uwiżimy, że tak słowa śtpśm jak yóm jest ostatnią temitową głoską samogłoska & w temi- tach Srpe, ume; pewnikiem zaś jest, że żidni samogłoska ostatnii temitowi nie ginie, jako to: zuć, żują; Bić, Biją; koBać, koBoją itd. a zatym i smść koniecznie smeją, a bynajmniej smą. Gdyby tu zwolennicy błędnych form: śmą, śipąc, powiedzieli na swą obronę: „ale my tu przez wyrzutnią wyrzucimy samogłoskę e przed ą, a więc robim elizyją, t. j. wyrzucimy samogłoskę przed samogłoską, gdyż i tutij jest tylko eufoniczną wsuwką, zapobiegającą rozziewowi," na to bym odpowiedziił: „pokiżcież mi choć jeden przykłid w języku naszym, w którymby wypadła samogłoska przed' samogłoską." Powiecie może: „my uwiżimy końcową zgłoskę ją za zakończenie, a wyrzucając samogłoskę przed spółgłoską j nic robim elizyji, tylko wysuwkę, ^waną syncope." „Dobrze, ale powiedzcie mi choć jeden przykłid w naszym języku, w którymby przed zakończeniem ją wypadła w 3 osobie liczby mnogiej ostatnii samogłoska temitowi. Co więcej, w tej formie słowa nawet tam, gdzie w jinnych osobach zachodzi wyrzutnii spółgłoski, jako to: w yem, jśm za yedm, jedm, wrica piórwiistkowi spółgłoska w swoje miejsce, jako to: yedą, jedą; to samo w jimiesłowie: yedąc,jedąc.a „Nic to nie szkodzi," powiecie, „forma smą jednak jest dobri." Więc i potworne formy Łazowskiego: śipę, umę, śnią, umą, są dohre, i nie widzę najmniejszego poWodu, dli czegoby według tej analogiji urobione formy bją, zją, koBą ża Biją, żują, koBoją, miały być złe. S tego wypływi, że równie potworne formy są: Srpą, śmąc, jakiemi są Bą, Bąc itd., i że te formy w swym nistępstwie otwiśrają szyrokie wrota do skażeńii języka. Prof. Małecki na podstawie jemu tylko włiściwej zbitki spółgłosek zs w s kiże nim pisać: boski, boskość, jak tćż i piszą za bozskość, bozski, bóz- stwo itd. Lecz w zbitce spółgłoska powstali przez zbitkę nie jest wcale tym samym brzmieniem, jakie mi jedna z dwu w jedno brzmienie zbitych spółgłosek; np. c powstałe przez zbitkę s ts, nie brzmi ani jak t, ani jak s, a tu mi przez zbitkę spółgłosek zs powstiwać s brzmiące zupełnie jak s dwójki zs! to oczywisti niedorzeczność. Jeżeli więc piszem boski, bóstwo za bozski, bózstwo, to tylko może się to stić na podstawie jednćj z dwu postaci gramatycznych 1) albo wyrzuci się spółgłoska z przed ski, stwo; 2) albo * po wyrzuceniu * przed ki i tvo przez upodobnienie do następującego * lub * dwojako się przemienii, riz ze zmiękczonego z w twarde z, dmgi riz ze słabego z w mocne «. Co do pierwszego, zdrowy rozsądek nie przemiwii za tym, ażeby głoskę z, nileżącą do składu pierwiastku, poświęcać dli *, będącój tylko nisuwką pogłosów ski, stwo; co do drugiego, poniewiż spółgłoski *, t nie cierpią przed sobą zmiękczonej spółgłoski s lub 3, nileży tedy ^ po ^ wyrzuceniu nisuwki * ze ski, stwo, z przemienić w twarde z i za bozski, bózsfoo, napisać bożki, Uztwo, i to jest jedyni organiczni pisownii.
Title | Krytyczno-porównáwczá gramatyka je̦zyka polskiego |
Creator | Malinowski, Franciszek Ksawery |
Publisher | L. Rzepecki |
Place of Publication | W Poznaniu |
Date | 1869 |
Language | pol |
Type | Books/Pamphlets |
Title | 00000292 |
Type | Books/Pamphlets |
Transcript | 256 GŁOSOWNlA. i godną nigany i odrzucenia. Stąd wypływi, jiż żiden gramatyk, żiden pisirz nie jest uprawniony do pomnażanii takowych form nieorganicznych według swego widzimisię. Objaśnijmy tę rzecz przykładami: Muczkowski podaje w swojej gramatyce 3go wydanii na str. 160, § 262. 3 osobę liczby mnogiej smą od śmśm a urpeją od urpem. Skarga i Wujek jednakże piszą srjwją jak i umejo. Któż tu błądzi? czy Zygmuntowscy pisirze, czy też Muczkowski? Aby na to odpowiedzieć, uwiżimy, że tak słowa śtpśm jak yóm jest ostatnią temitową głoską samogłoska & w temi- tach Srpe, ume; pewnikiem zaś jest, że żidni samogłoska ostatnii temitowi nie ginie, jako to: zuć, żują; Bić, Biją; koBać, koBoją itd. a zatym i smść koniecznie smeją, a bynajmniej smą. Gdyby tu zwolennicy błędnych form: śmą, śipąc, powiedzieli na swą obronę: „ale my tu przez wyrzutnią wyrzucimy samogłoskę e przed ą, a więc robim elizyją, t. j. wyrzucimy samogłoskę przed samogłoską, gdyż i tutij jest tylko eufoniczną wsuwką, zapobiegającą rozziewowi," na to bym odpowiedziił: „pokiżcież mi choć jeden przykłid w języku naszym, w którymby wypadła samogłoska przed' samogłoską." Powiecie może: „my uwiżimy końcową zgłoskę ją za zakończenie, a wyrzucając samogłoskę przed spółgłoską j nic robim elizyji, tylko wysuwkę, ^waną syncope." „Dobrze, ale powiedzcie mi choć jeden przykłid w naszym języku, w którymby przed zakończeniem ją wypadła w 3 osobie liczby mnogiej ostatnii samogłoska temitowi. Co więcej, w tej formie słowa nawet tam, gdzie w jinnych osobach zachodzi wyrzutnii spółgłoski, jako to: w yem, jśm za yedm, jedm, wrica piórwiistkowi spółgłoska w swoje miejsce, jako to: yedą, jedą; to samo w jimiesłowie: yedąc,jedąc.a „Nic to nie szkodzi," powiecie, „forma smą jednak jest dobri." Więc i potworne formy Łazowskiego: śipę, umę, śnią, umą, są dohre, i nie widzę najmniejszego poWodu, dli czegoby według tej analogiji urobione formy bją, zją, koBą ża Biją, żują, koBoją, miały być złe. S tego wypływi, że równie potworne formy są: Srpą, śmąc, jakiemi są Bą, Bąc itd., i że te formy w swym nistępstwie otwiśrają szyrokie wrota do skażeńii języka. Prof. Małecki na podstawie jemu tylko włiściwej zbitki spółgłosek zs w s kiże nim pisać: boski, boskość, jak tćż i piszą za bozskość, bozski, bóz- stwo itd. Lecz w zbitce spółgłoska powstali przez zbitkę nie jest wcale tym samym brzmieniem, jakie mi jedna z dwu w jedno brzmienie zbitych spółgłosek; np. c powstałe przez zbitkę s ts, nie brzmi ani jak t, ani jak s, a tu mi przez zbitkę spółgłosek zs powstiwać s brzmiące zupełnie jak s dwójki zs! to oczywisti niedorzeczność. Jeżeli więc piszem boski, bóstwo za bozski, bózstwo, to tylko może się to stić na podstawie jednćj z dwu postaci gramatycznych 1) albo wyrzuci się spółgłoska z przed ski, stwo; 2) albo * po wyrzuceniu * przed ki i tvo przez upodobnienie do następującego * lub * dwojako się przemienii, riz ze zmiękczonego z w twarde z, dmgi riz ze słabego z w mocne «. Co do pierwszego, zdrowy rozsądek nie przemiwii za tym, ażeby głoskę z, nileżącą do składu pierwiastku, poświęcać dli *, będącój tylko nisuwką pogłosów ski, stwo; co do drugiego, poniewiż spółgłoski *, t nie cierpią przed sobą zmiękczonej spółgłoski s lub 3, nileży tedy ^ po ^ wyrzuceniu nisuwki * ze ski, stwo, z przemienić w twarde z i za bozski, bózsfoo, napisać bożki, Uztwo, i to jest jedyni organiczni pisownii. |